Archiwum czerwiec 2007


cze 26 2007 :))
Komentarze: 6

a jednak .. wcale tak nudnawo dziś nie było. w piżamce nie dotrwałam nawet do 17. brat zawiózł mnie do Paulinki :) ciepłe popołudnie w miłym towarzystwie. byłyśmy posiedziec nad jeziorkiem. mmm ... oni maja tam tak fajnie .. później K. wpadła po mnie :) i odwiozła do domu ...

z W. się troche pożarłam przez eski. bo po jakiego grzyba on sie wtraca w moja kłótnie z S. ? ;/ nie jego sprawa. nie musi mnie namawiać zebym sie z nia pogodziła. nie jestem osoba kłótliwa i wcale tego nie lubię, ale sa granice, które ona przekroczyła i moja ochota na rozmowy z ta osoba minęła :) bede gadac z tymi, z którymi sama chce ! on niech się lepiej trzyma od tego z dala ...

wieczorem byłam chwilkę na dworze z chłopcami. ale przegoniła nas nadchodząca burza. pogrzmiało troche, pobłyskało sie, spadł deszcz i momentalnie wszystko przeszło ... jak chcę posiedziec sobie na ławce i jak mam z kim, to zaraz siła wyższa wygania do domu. ale teraz przynajmniej pachnie slicznie deszczem :)

a dobry humor utrzymuje sie juz 2 dzień :)

xyz. : :
cze 25 2007 to jadę na wycieczke :pp
Komentarze: 2

wczorajszy dzień.
cały czas w wyrze spędziłam.
po 12 wstałam, zrobiłam z mamą obiad, troche przy kompie posiedziałam, wyszłam z psem na krótki spacer i potem łóżko.
drzemałam, leżałam, krecilam się.
nic do roboty nie miałam. nic mi się robic nie chciało.
ale jakos nie nudziłam się tym :p
na wieczór wpadła P.
byłysmy na spacerze, a potem z młodymi pijakami u mnie na osiedlu siedziałyśmy. chłopcy się znów napili :p
i tak przed 1 w domu byłam :)

dziś też nie za ciekawie jest.
bo do teraz siedzę w piżamce :pp
ale jutro już sie wezmę za siebie :)
jadę z tata na 2 dni do Niemiec do znajomych taty.
on musi załatwic tam sprawę, a ja przy okazji wybiore sie na wycieczke i poznam owych ludzi :p
przecież nic innego i tak nie mam do roboty :)

rano dzwoniłam do pewnej firmy w sprawie pracy ...
kazali czekać.
mam dzwonic za kilka dni znów ..
chce do pracy !
potrzebuje kasy !

xyz. : :
cze 24 2007 chciałam to mam.
Komentarze: 3

w piątek.
od rana sprzątanko. takie troszke wieksze nawet.
calutki domek błyszczał :)
i klatke schodowa nawet umylam, co mi sie rzadko zdarza :p
pod wieczór na transmisje żużla do K. niestety nasza leszczyńska druzyna przegrała. ale zły mecz nie był ... tylko gdzie jebanym falubazom się tak dać ... ach :p ta UNIA :pp i tak jest na 1 miejscu hehe
później imprezka w Heaven :)
boskoo było.
popiłam (to nic, że tabletki biore :p żadnych skutków ubocznych po spożyciu % nie zauważyłam) i wytańczyłam się fest :p muzyczka podchodziła :) duzo nawet znajomych było ... potem dołaczyli też kibice UNII, a moi znajomi, którzy wrócili z wyjazdu :)
m. in. W. i J.
o J. juz dawno zapomniałam. ale na imprezie sadził takimi mocnymi, że mi o sobie przypomniał ;pp hah on jest głupi. laske ma, a tak zarywa do innych. e tam ... i tak go lubie :) ale drugi raz nie popełnie tego samego błędu i nie pozwole mu G. zdradzić. przynajmniej nie ze mną. po co znów mam sobie kłopotów narobic. czegoś mnie jednak życie nauczyło .. :p
a W.
na początku było normalnie. potem tylko siedzielismy sobie w boksie i gadalismy. w drodze powrotnej do domu namówił mnie żebym szła spać z nim (i innymi. P. też szła ...) do kolegi. dałam sie namówić.
miło było.
zjedlismy kolację - owoce morza. tzn. ja mały kęs. dali mi spróbować małże. nie żeby to niedobre było, ale dziwny smak .. jakby ryba z grzybem skrzyzowana hahahaa :p
a potem do wyra :)
najpierw położyli nas na podłodze z innymi, ale ja z W. ulotniłam się do sąsiedniego pokoju .. heh
... przytuleni zasnęliśmy.
kolejna nocka poza domem.
mamie napisałam, że niby śpię u P. żeby nie marudziła, że znów u jakiegos chłopa spałam :pp
i naprawdę było fajnie.
aż do powrotu do domu.
bo odezwałam się do S. zjechałam ją, pokłóciłyśmy się przez eski, a potem sie jebło z W.
i to tak ostro było ...

i naprawde mam juz dosyć.
to koniec.
nigdy nie było i nie bedzie miedzy mna, a W. czegos takiego jak bycie parą.
i nawet w gre nie wchodzi DO TRZECH RAZY SZTUKA ...
skończyło sie.
i nawet mniej bede do niego pisać.
zmieni sie. oj. zmieni.
pól dnia przeryczałam, pół przestałam ... tak się wyładowałam.

wieczorem Paulinka pisała, że jedzie do Osiecznej na wianki ... wcześniej pojechali tam rodzice. potem kuzynka P. dzwoniła, że jedzie ze swoim chłopcem na te wianki i jak chce to mnie zabierze ze soba, a przy okazji poznam jej Ł.
na poczatku się nie zgodziłam, ale potem Paulinka pisała mi, że na mnie czeka i mam przyjechać.
to pojechałam.
i mimo tego, że była tam S. było super ! :)
z S. nawet 'cześć ' sobie nie powiedziałam. nie odezwałam się słowem. ( i wątpie czy się odezwe. bo nawet jakbym chciała to nie umiem już z nia gadać ... a taki dobry kontakt miałyśmy ... no, ale miałyśmy :) i juz nie bedziemy miały - nie zależy mi ).
poznałam duzo nowych ludzi. i naprawde było esktraa :) ile smiechu.
cieszę się że pojechałam. humor od razu  wrócił :)
imprezka ogólnie fajna ;D jakiś kabaret tam był, sztuczne ognie - petardy (a zwał jak zwał) - sliczne były :) i na końcu zabawa taneczna z zespołem :pp ale na tym już nie mogłam zostać. nie miałabym czym wrócić do domu. kuzynka zostawiła mnie, do nikogo nie dało rady się dodzwonic - tel. cos nie działał i musialam sie z M. i A. zabrać. nie mieli po drodze, ale odwiezli mnie. Bogu dzięki ...
dobrze też, że wczesniej spotkałam kolegów z osiedla. bo było mi tak bardzo zimno ... a A. pożyczył bluze :) dobry chłopak :p
czasem jak się chłopcy postaraja, to można ich lubić :p

no. i tak sobie trwam.
raz w smutku, raz z uśmiechem na twarzy ...

a teraz lecę już do wyra.
gorąca kapiel sprawiła, że humor jest wrecz świetny :) wiem, że pewnie to długo nie potrwa, ale ciesze sie chociaz ta chwila ... i niczym się nie przejmuje. to dobrze. chociaż przed snem :)
nałoże jeszcze tylko wartswe kremu na moją 'nadmirnie wysuszoną skórę' jak to pani doktor powiedziała ;p
dobranoc.

xyz. : :
cze 21 2007 ... he's freaky but I like it.
Komentarze: 2

tak sobie przeanalizowałam ostatnie moje dni mi doszłam do wniosku, że miałam objawy tej salmonelli.
w samepidzie powiedziałam, że naprawde nic na to nie wskazywało, że nie mam pojecia jak i kiedy mogło dojść do zarażenia ...
ale lekarz powiedział, że czasem ludzie myslą, że zachorowali na zwykłą grype. normalnie maja gorączke, boli ich wszystko, towarzyszy temu biegunka czy wymioty ...
no i przeciez ja tak miałam.
dwa czy trzy tygodnie temu. leżamam 3 dni plackiem, a jak nie leżałam to WC było moje ...
i prosze.
też myślałam, że to grypa żołądkowa mnie dopadła, a tu się okazuje, że to co innego.
więc długo już to mam. tzn. tą salmonelle.
ile ludzi mogłam zarazić. bo przecież to zakaźliwe jest ...
a wszystkie te objawy miałam po imprezie u B.
wtedy na domówce.
to albo mnie ktoś tam zaraził albo doszło do tego wcześniej ...
no, ale nieważne.
teraz 3x dziennie biorę lekarstwa, w lipcu musze jeszcze raz oddać próbki kału do badań i oby było ok :)

teraz żal mi tylko kuzynki.
nie wiem czy jej bardzo zależało na tym wyjeździe czy też nie, ale przeze mnie nie pojedzie.
ma 18 lat, ale mimo tego ciocia (jej mama) nie chce jej samej puścić. no ja rozumiem, że sie o nią boi, bo w sumie na tak długo nie opuszczała domu, ale to chyba najwyższy czas żeby posmakowała wolności :p dobra - nieważne.
mam nadzieje, że zła nie będzie, że nie jedziemy. tak czy siak nie moja wina, że noszę w sobie jakieś gówna.

kończe o moim nosicielstwie i całym tym nieudanym wyjeździe, bo w sumie nie o tym chciałam ....

.... a chciałam o tym, że tak czasem sobie myślę, że dobrze by było znać mysli innych.
może nie wszystkich, nie wszystko ... ale tych wybranych osób i to, co akurat chciałabym wiedzieć.
bo teraz na przykład zastanawiam się o mysli sobie W.
ale co mysli o nas.
konkretnie o mnie.
bo on jest dziwny. czasem pisze mi wszystko w takim sensie jakby coś nas łaczyło ( ale przecież i tak już łaczy ... może nie tak dosłownie. zresztą my wiemy ... ), a nie raz pisze tak jakbym po prostu była jego koleżanka i już.
bo wkurza mnie to, jak on pisze o jakiś laskach ... a ch.. mnie to obchodzi, że jakaś ma to, inna tamto, a jeszcze inna mu się podoba.
ja wiem, że on chce rozmawiać ze mną o rzeczach ważnych i tych mniej ważnych, jedym słowem o wszystkim, ale chyba są pewne granice.
w każdym bądź razie ja się czuję głupio jak on mówi o innych. albo jak mówi, że bardzo podobaja mu się czarne ... ( ja jestem blondynka :p) szlak mnie czasem trafia jak tego słucham. i na moje on o tym wie.
często by chciał przyjeżdzać. zreszta ostatnio nawet się czesto widzieliśmy ...
bo on chce żebyśmy byli blisko, nawet bardzo ...
tylko, że on to traktuje tak bez zobowiązań. (chyba)
nie żebym ja tu chciała czegos wiecej, że niby sie zakochałam czy coś ... ale po prostu jak już ktos ma być to raczej nie usmiechałoby mi się dzielić nim z innymi. nie umiem wam tego wytłumaczyć ...
lubie wiedzieć na czym stoje i już.

ale swoją drogą to wszystko się pomotało.
bo jeszcze niedawno on chciał, ja nie ... potem bardzo mielismy się ku sobie, zaraz to on nie chciał, a ja chciałam ... na końcu byly kłótnie nie z tej ziemi. ja przestałam się odzywać. kontakt zanikał, a teraz tak wszystko na nowo ...
a jak sie zarzekałam, że on wiecej mnie nie dotknie ... eh :p
głupie my - baby jesteśmy :)

często sobie myslę żeby olać go ... potraktowac jak zwykłego kumpla. pisać normalnie jak z każdym, spotkać sie czasem, pogadac i już. ale tak nie nie da ...
bo przecież lubie jak przyjeżdza, jak gadamy, piszemy eski ... nawet jak pocałuje.

xyz. : :
cze 21 2007 zostaję ! :)
Komentarze: 6

w poniedziałek.
od rana na zakupach z mamą. troche produktów chemicznych kupiłyśmy, mama sobie buty, ja sukienkę, piżamkę, staniki ...
popołudniu do babci. potem ciotkę odwiedziłam, a wieczorem bierzmowanie kuzynki. na końcu taka bardziej uroczysta kolacja u kuzynki z rodzinka :)

wczoraj ...
znów zabiegany dzień.
od 9 na nogach, w mieście na oko, u fryzjera ( odrosty pasemek zrobić i podciąć trochu włosy), potem po wyniki badań w sanepidzie i u lekarza.
i tu się zaczęło.
okazało się że jestem nosicielem salmonelli - ale czad.
jak to usłyszałam, to naprawdę się ucieszyłam.
bo teraz nie pojadę nad to morze do pracy. bo jakos mi nie zależało żeby tam jechać.
jakbym pojechała to okej, ale nie jadę to super :p hah
teraz tylko muszę zwalczyć te głupie bakterie i już :)
a pracy postaram się poszukać na miejscu ... może akurat coś znajde.

i te wszystkie przyjemności, i te imprezy, tu na miejscu mnie nie ominą :) :)
to jest z tego wszystkiego najlepsze !

wieczorem byliśmy w ogródku. potem przenieśliśmy się do parku na ławeczke ...
a wcześniej odwiedził mnie W. nawet 2x w jedym dniu ! :p
najpierw jak szłam do lekarza, to odprowadził mnie kawałek i pogadaliśmy przy okazji na ławce. i jak wróciłam od doktora to też przyszedł pogadać :)

a o M. dowiedziałam się że widziano go z ta niby byłą jak się obściskiwali. od razu do niego napisałam. bo nienawidze jak ktoś może tak okłamywać. a on oczywiście, że pewnie się wtedy z nią pogodził. no ładnie. po jedym dniu taka zgoda... a na pytanie czy znów z nia jest, odpowiedział 'raz jestem, a raz nie' i wszystko na temat.

xyz. : :