Komentarze: 2
tak sobie przeanalizowałam ostatnie moje dni mi doszłam do wniosku, że miałam objawy tej salmonelli.
w samepidzie powiedziałam, że naprawde nic na to nie wskazywało, że nie mam pojecia jak i kiedy mogło dojść do zarażenia ...
ale lekarz powiedział, że czasem ludzie myslą, że zachorowali na zwykłą grype. normalnie maja gorączke, boli ich wszystko, towarzyszy temu biegunka czy wymioty ...
no i przeciez ja tak miałam.
dwa czy trzy tygodnie temu. leżamam 3 dni plackiem, a jak nie leżałam to WC było moje ...
i prosze.
też myślałam, że to grypa żołądkowa mnie dopadła, a tu się okazuje, że to co innego.
więc długo już to mam. tzn. tą salmonelle.
ile ludzi mogłam zarazić. bo przecież to zakaźliwe jest ...
a wszystkie te objawy miałam po imprezie u B.
wtedy na domówce.
to albo mnie ktoś tam zaraził albo doszło do tego wcześniej ...
no, ale nieważne.
teraz 3x dziennie biorę lekarstwa, w lipcu musze jeszcze raz oddać próbki kału do badań i oby było ok :)
teraz żal mi tylko kuzynki.
nie wiem czy jej bardzo zależało na tym wyjeździe czy też nie, ale przeze mnie nie pojedzie.
ma 18 lat, ale mimo tego ciocia (jej mama) nie chce jej samej puścić. no ja rozumiem, że sie o nią boi, bo w sumie na tak długo nie opuszczała domu, ale to chyba najwyższy czas żeby posmakowała wolności :p dobra - nieważne.
mam nadzieje, że zła nie będzie, że nie jedziemy. tak czy siak nie moja wina, że noszę w sobie jakieś gówna.
kończe o moim nosicielstwie i całym tym nieudanym wyjeździe, bo w sumie nie o tym chciałam ....
.... a chciałam o tym, że tak czasem sobie myślę, że dobrze by było znać mysli innych.
może nie wszystkich, nie wszystko ... ale tych wybranych osób i to, co akurat chciałabym wiedzieć.
bo teraz na przykład zastanawiam się o mysli sobie W.
ale co mysli o nas.
konkretnie o mnie.
bo on jest dziwny. czasem pisze mi wszystko w takim sensie jakby coś nas łaczyło ( ale przecież i tak już łaczy ... może nie tak dosłownie. zresztą my wiemy ... ), a nie raz pisze tak jakbym po prostu była jego koleżanka i już.
bo wkurza mnie to, jak on pisze o jakiś laskach ... a ch.. mnie to obchodzi, że jakaś ma to, inna tamto, a jeszcze inna mu się podoba.
ja wiem, że on chce rozmawiać ze mną o rzeczach ważnych i tych mniej ważnych, jedym słowem o wszystkim, ale chyba są pewne granice.
w każdym bądź razie ja się czuję głupio jak on mówi o innych. albo jak mówi, że bardzo podobaja mu się czarne ... ( ja jestem blondynka :p) szlak mnie czasem trafia jak tego słucham. i na moje on o tym wie.
często by chciał przyjeżdzać. zreszta ostatnio nawet się czesto widzieliśmy ...
bo on chce żebyśmy byli blisko, nawet bardzo ...
tylko, że on to traktuje tak bez zobowiązań. (chyba)
nie żebym ja tu chciała czegos wiecej, że niby sie zakochałam czy coś ... ale po prostu jak już ktos ma być to raczej nie usmiechałoby mi się dzielić nim z innymi. nie umiem wam tego wytłumaczyć ...
lubie wiedzieć na czym stoje i już.
ale swoją drogą to wszystko się pomotało.
bo jeszcze niedawno on chciał, ja nie ... potem bardzo mielismy się ku sobie, zaraz to on nie chciał, a ja chciałam ... na końcu byly kłótnie nie z tej ziemi. ja przestałam się odzywać. kontakt zanikał, a teraz tak wszystko na nowo ...
a jak sie zarzekałam, że on wiecej mnie nie dotknie ... eh :p
głupie my - baby jesteśmy :)
często sobie myslę żeby olać go ... potraktowac jak zwykłego kumpla. pisać normalnie jak z każdym, spotkać sie czasem, pogadac i już. ale tak nie nie da ...
bo przecież lubie jak przyjeżdza, jak gadamy, piszemy eski ... nawet jak pocałuje.